czwartek, 28 grudnia 2017

Co obejrzeć w Sylwestra?

31 grudnia to dzień, w którym presja robienia czegoś nadzwyczajnego jest nadzwyczajnie nie do zniesienia. Z drugiej strony coraz więcej osób wybiera opcję przespania tego bardzo przereklamowanego dnia. Nie Wierzę w Życie PozaFilmowe ma dla Was kompromis - nadrabianie filmowego roku 2017!  Nie będziecie co prawda robić rzeczy nadzwyczajnych, chociaż część filmów, które Wam na tę noc polecimy jest nadzwyczajna, ale będziecie robić coś. Jeśli zmorzy Was przy tym sen, to sobie po prostu prześpicie. W to ostatnie szczerzę wątpię, bo staraliśmy się dobrać filmy, które zdecydowanie od usypiania są dalekie. Propozycje są różne, to co je łączy to adrenalina i spora dawka napięcia. Zaczynamy!

Pozycją obowiązkową jest 'Baby Driver'. Mnóstwo pościgów, wspaniały soundtrack, sporo humoru i niesamowity rytm. Sceny idealnie bujają się do retro piosenek, których w filmie jest mnóstwo. Reżyserowi udało się osiągnąć niepowtarzalny klimat. Stare Chevrolety, typowo amerykańskie bary z chamsko żującymi gumę kelnerkami - te lata 90-te które tak w kinie kochamy. Ten film to trochę 'Pulp Fiction', trochę 'La La Land', a trochę 'Drive' z Ryanem Goslingiem, tylko podrasowany, znacznie bardziej energetyczny i pełny życia. To połączenie wydaje się zabójcze. I jest - zabójcze dla nudy.  'Hit me BABY one more time' chce się wykrzyczeć po seansie...


Ciekawą alternatywą dla cedzącego co roku w Polsacie 'Yippee-ki-yay, motherfucker' Johna McClane'a w 'Szklanej pułapce' jest 'Atomic Blonde'. Kobiety w 'Atomic Blonde' zachwycają się wysmakowanymi kreacjami Charlize Theron, mężczyźni rozbudowanymi i efektownymi scenami mordobicia. Wszyscy razem są pod wrażeniem przepięknych zdjęć, doskonałego soundtracku i przede wszystkim idealnie zbudowanego klimatu zimnowojennych czasów, który spina film w niezwykle spójną całość, nadając mu komiksowy, trochę neonowy charakter. Agenci są tu superbohaterami, których nie imają się kule i są w stanie przyjąć ilość ciosów, po której całe Avengers miało by problemy, żeby się podnieść. Tak w dużym skrócie, bo co się będę rozpisywał, można opisać ten film - na scenariuszowe niedociągnięcia przymykam oko. Tempo i dynamit w filmie rekompensują wszystko. E tam, dynamit - ATOM!


Warto również nadrobić film 'Uciekaj!' - wielką niespodziankę najpierw tegorocznego amerykańskiego Box Office'u, a teraz również sezonu nagród. Wszystko wskazuje na to, że posypią się także Oscary. To zaskakujące, bo film początkowo traktowany był jak niskobudżetowy slasher.  'Uciekaj' ze standardowym slasherem ma jednak niewiele wspólnego. Debiutujący w fotelu reżysera Jordan Peele, tworzy mięsistą satyrę, bezlitośnie wyśmiewającą wciąż obecne podziały rasowe współczesnej Ameryki. Sprawnie posługując się subwersją, odkrywa mistrzowskie napięcie w obawach czarnych ludzi przed białymi ludźmi obawiającymi się czarnych. Reżyser tworzy naprawdę nowoczesny i przede wszystkim dobry horror. Udaje mu się uniknąć traktowania postaci po macoszemu, kliszami bawi się w najlepsze, robiąc z nich atuty filmu. 'Uciekaj' straszy, śmieszy, zmusza do myślenia i wprawia w zakłopotanie. Idealna kombinacja na tę ostatnią w roku noc!


Zasnąć nie pozwoli Wam również 'Split' ze świetnymi rolami Jamesa McAvoya (24 różne osobowości aktora robią wrażenie) i Anyi Taylor-Joy. Reżyser filmu, M. Night Shyamalan, twórca kultowego 'Szóstego zmysłu' dawno już nie był w tak dobrej formie. Jego znakiem rozpoznawczym są Mindfucki - filmy wywracające do góry nogami w końcówce całe przekonanie o tym, co nam się wydaje że zobaczyliśmy w filmie. System ten nie zawodzi również w 'Split'. Zanim jednak odkryje wszystkie karty, potrzyma Was za gardło niemal od pierwszej minuty filmu.


Na koniec nieco lżejsza, ale również pełna napięcia, emocji i humoru propozycja. 'Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie' przypomina trochę twórczość późnego Polańskiego ('Rzeź', czy 'Venus w futrze'). Zamknięta przestrzeń, trochę teatralna struktura i napięcie budowane z każdą minutą. Bo to niby komedia, a ręce pocą się tak, jakby to Twój telefon leżał na stole... Faktycznie zabawnych momentów w filmie nie brakuje. Są przeplatane celną obserwacją współczesnych relacji, zarówno tych partnerskich, jak i po prostu przyjacielskich. Twórcy bez ogródek wytykają nam hipokryzję, łatwość w osądzaniu innych, kłamstwa, obłudę, brak szczerości. Ten film jest także świetną propozycją do obejrzenia w szerszym gronie. Telefony zostawcie jednak lepiej w kieszeni - tak na wszelki wypadek....



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz