środa, 9 października 2013

Welcome To the Hell!


Todd Solondz to jeden z tych niezależnych reżyserów rozpoczynających karierę w magicznych latach 90-tych, którzy nie boją się szokować. Nie szokować jednak dla samego szoku, szumu czy wzbudzenia zainteresowania wokół siebie. Szokować, żeby zwrócić uwagę na jakąś ważną sprawę. Przy czym reżyser ma rzadką umiejętność mówienia o sprawach trudnych i niewygodnych w sposób lekki, chwilami zabawny. Stają się dzięki temu lepiej strawne, bardziej przystępne, nie tracąc ani odrobiny autentyczności i powagi.
11-letnia Dawn mieszka na przedmieściach. Wygląda jak pierwowzór brzyduli Betty, okulary w grubych oprawkach, niezbyt urodziwa z lekką nadwagą.  Rozpoczyna właśnie pierwszy trudny okres swojego życia - dorastanie! Kto przeżył ten wie, że nie jest tak pięknie jak w filmach. Pierwsza miłość? Pierwszy pocałunek? Pierwszy raz? Solondz nie pokazuje fajerwerków z tym związanych, ćwierkających ptaszków ani motylków w brzuchu. Pokazuje prawdę. Różnicę między podejściem do sprawy przez chłopców i dziewczynki są drastyczne. Dawn na własnej skórze odczuwa, jak okrutni mogą być młodzi ludzie, w których zaczynają buzować hormony. Widać to świetnie w scenach, gdy nastolatka jest wyzywana od lesbijek w szkolnej stołówce, albo chłopak, któremu w jakiś sposób się podoba, obiecuje jej gwałt, jako formę pierwszej randki. Sweet? Cały Solondz...
Amerykańskie przedmieścia portretowało już wielu i na wielu etapach życia jego mieszkańców. Wielu badało także okres dojrzewania. Niewielu jednak udało się to tak, jak Toddowi Solondzowi. Dosadnie przedstawia mroczną wizje wchodzenia w dorosłość, zmuszając nas jednocześnie do śmiechu. 'Witaj w domku dla lalek' to nie bajka, to film o wchodzeniu w dorosłość - zdecydowanie nie dla dzieci! 



Witaj w domku dla lalek (1995) reż. T. Solondz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz